Czym
jest przypadek? Kiedy zajrzymy do słownika to pojęcie objaśnione zostanie jako
zbieg okoliczności, ślepy traf lub coś co
nie powinno się zdarzyć. Czym był przypadek w naszym życiu? Zbiegiem
okoliczności? Nie. Ślepym trafem? Nie. Czymś co nie powinno się zdarzyć?
Owszem. W naszym życiu, a właściwie moim, bo nie mamy już wspólnego życia był
czymś co nie powinno się zdarzyć.
Przypadkiem
wpadłeś na mnie po meczu. Przypadkiem zaprosiłeś mnie na kawę, drinka, kolację.
Przypadkiem rozkochałeś mnie w sobie. Przypadkiem uzależniłeś mnie od siebie.
Przypadkiem mówiłeś, że mnie kochasz. Przypadkiem byłam z Tobą szczęśliwa.
Przypadkiem bardzo się kochaliśmy. Przypadkiem spędziliśmy ze sobą trzy cudowne
lata. Przypadkiem byłam gotowa wskoczyć za Tobą w ogień. Przypadkiem byłam
gotowa jechać za Tobą na drugi koniec kraju. Przypadkiem też zaczęły się
kłótnie. Przypadkiem mnie zostawiłeś. Przypadkiem złamałeś moje serce.
Przypadkiem przyczyniłeś się do mojego upadku, destrukcji. Dlaczego
przypadkiem? Bo przypadek w naszym życiu był czymś co nie powinno się zdarzyć.
Jednak zdarzyło.
I ten pieprzony
przypadek zrujnował moje życie!
Przypadkiem
widziała jak obejmowałeś inną. Mijaliśmy się na mieście, wpadaliśmy na siebie w
markecie. Przypadkiem.
Bo ja
nadal Cię kochałam, przypadkiem.
Wiesz,
zawsze kiedy na siebie wpadaliśmy, uśmiechałam się, ale to cholernie bolało, od środka byłam bliska eksplozji. Przecież
nie mogłam wybuchnąć płaczem na środku supermarketu. Nie mogłam wybuchnąć
płaczem przy Tobie. Przed Tobą musiałam być silna, muszę udawać, że Twoje odejście
nie zrobiło na mnie wrażenia. Tak naprawdę nie dawałam już sobie rady.
Przestałam
wychodzić z mieszkania. Przynajmniej tutaj nie musiałam udawać, że jestem
szczęśliwa. Moje cztery ściany znały całą prawdę, wiedziały jak naprawdę się
czuję. Przy nich byłam sobą. Znosiły masę wyzwisk, które rzucałam pod Twoim
adresem i hektolitry łez.
Zawsze
byłam słaba i cholernie emocjonalna. Mówiłeś, że jestem Twoją małą, delikatną
Hanią, później też taka byłam ale już nie Twoja. Po Twoim odejściu byłam niczyja.
Zostawiona sama sobie, tak po prostu na pastwę losu.
Nim
poznałam Ciebie też byłam sama, zapomniałam już jak to jest.
Chciałam
żebyś wrócił, żebyś zabrał mi butelkę wina z ręki, zgasił papierosa i zwyzywał,
że się truję.
Ty mnie
zatrułeś Andrzeju.
Podłoga
w salonie stała się moją przyjaciółką jak i butelka wina. Piłam tylko Twoje
ulubione. Sama nie wiem dlaczego.
Byłam
żałosna, wiem.
Moje
życie było żałosne.
Zastanawiałam
się po co żyję? Przepraszam, ja nie żyłam, ja tylko egzystowałam, biernie egzystowałam.
Zupełnie
bezsensu.
Nie
miałam dla kogo żyć, nie było Cię dla mnie, nie miałam nikogo po Twoim
odejściu. Wszystko rzuciłam dla Ciebie. Całe swoje życie podporządkowałam
Tobie.
Siedziałam
w Twojej koszulce, która zawsze towarzyszyła mi na meczach. Pachniała jeszcze
Tobą, przyglądałam się jedynemu zdjęciu jakie mieliśmy. Swoja drogą to dziwne.
Byliśmy razem trzy lata, a przez ten okres zrobiono nam tylko jedno wspólne
zdjęcie. Przecież Ty nienawidziłeś zdjęć.
Ostatni
raz spoglądałam na bełchatowskie ulicy. Były puste. Przecież nikt normalny nie
chodzi po deszczu bez ważnego powodu ale my to lubiliśmy, lubiliśmy biegać
razem na deszczu. I cieszyć się jak małe dzieci.
We mnie
nie ma tej radości. Już nigdy nie będzie.
Mnie
już nie będzie. Nie mam po co tu być.
Pożegnałam to miasto które kochałam i
równocześnie nienawidziłam. Tutaj mnie zostawiłeś.
Połknięcie
tabletek i popicie ich alkoholem to dobra śmierć. To jak zaśnięcie i nie
obudzenie się. Nie bolało, nie było krwi.
Kiedy
je popijałam trochę piekło ale to nic w porównani z bólem jaki odczuwałam od
Twojego odejścia. Wtedy moje serce krwawiło a teraz je uleczyłam.
Czułam
się coraz bardziej senna.
Ostatkiem
sił napisałam do Ciebie list. Chociaż listem tego nazwać nie można, a raczej
krótką wiadomością. Napisałam, że Cię kocham i zawsze kochać będę. Przeprosiłam
Cię. Nie wiem dlaczego. Ale czułam, że muszę to zrobić.
I wtedy
zasnęłam. Na zawsze.
Teraz
spoglądam na Ciebie z góry. Jestem na każdym meczu, kibicuję Ci, Twojej
drużynie. Obiecałam Ci kiedyś, że zawsze będę przy Tobie. I jestem. Ja obietnic
dotrzymuję. Nie tak jak ty. Ty obiecałeś, że nie pozwolisz by ktoś mnie
skrzywdził, a skrzywdził. Ty mnie skrzywdziłeś. Musiałam umrzeć, żebyś to
zrozumiał.
Kochałam
Cię i zawsze kochać będę.
***
No to ruszamy. Mam nadzieje, że pierwsze opowiadanie przypadnie wam do gustu. Postaram się żeby następne było weselsze.
A to dedykuję Vein i Gabrielle.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńA więc już się przekonałam jaki blogger potrafi być chamski.
UsuńOpowiadanie jest cudowne.
Leżałam i płakałam, odnalazłam tam tak wiele znajomych mi cech.
Nie wierzyłam w to gdy umierała.
Jej ukochany był przypadkiem, jej życie było przypadkiem, jej śmierć również była przypadkiem.
Przypadkiem był Andrzej.
Bardzo dziękuję za dedykację.
Całuję <3
Oczywiście, że się podoba!
OdpowiedzUsuńChce ich dużo więcej ale poprosiłabym o bardziej optymistyczne...
Czekam z niecierpliwością na następne!
Smutna historia z jeszcze smutniejszym zakończeniem ;/ 3 lata związku i takie nagłe rozstanie... przez przypadek. Wolę sobie nie wyobrażać, co Hania czuła po stracie ukochanego, bo opis sam w sobie już pobudza wyobraźnię ;/ Mam nadzieję, że następne będzie bardziej radosne, zebyśmy się tu nie zdołowali za bardzo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Troszeczkę smutne. :"c
OdpowiedzUsuńPrzykre, że Hania z powodu nieodwzajemnionej czy niespełnionej miłości popełniła samobójstwo. Jestem ciekawa co poczuł Andrzej kiedy dowiedział się o jej śmierci i po przeczytaniu pozostawionego przez nią listu.
Pozdrawiam,
OL. ;>
Przypadek potrafi naprawić nasze życie lub po prostu je zrujnować. Zaczęłaś od czegoś strasznie smutnego ,ale jest to świetną lekcją dla każdego z nas. Miłość nie tylko buduje ,ale również niszczy. A przypadek często gości w naszym życiu już od samego początku. Czekam na coś odrobinkę weselszego :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Siedzę i nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńBo to jest piękne..., przerażające, ale piękne...
Jeśli możesz, to daj mi znać o kolejnej... i kolejnej... i kolejnej (...). Moje gg: 43687169
Do zobaczenia.
Oczywiście, że się podoba. Nie lubię takich wydarzeń, ale to w jaki sposób napisałaś jakoś mnie przekonało. Nie wiem i nawet nie domyślam się co Hania mogła czuć gdy Andrzej ją zostawił przez przypadek, ale przez faceta popełnić samobójstwo. Nie warto. Po prostu nie był jej wart. Andrzeja nie jest mi żal wręcz przeciwnie powinien mieć wyrzuty sumienia przez to co się stało.
OdpowiedzUsuńCzekam na jakiś weselszy.
Ściskam ;*
W sumie nie wiem co napisać, bo jestem bliska płaczu. Strasznie mi szkoda Hani, że sobie z tym nie poradziła i odebrała życie. Jestem ciekawa jak on zareagował na informację o jej śmierci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Pięknie to napisałaś. Z ogromną delikatnością i subtelnością. Naprawdę mi się podoba, serio. Jeżeli wszystkie opowiadania będą tak dobre, jak to, masz gwarantowany sukces. Życzę powodzenia, weny i czytelników. Pozdrawiam, Zuza :)
OdpowiedzUsuńhttp://witajtrojmiasto.blogspot.com
http://grzechy-i-grzeszki.blogspot.com
Za smutne jak dla mnie, jednak mające w sobie coś imponującego, prawdziwego.
OdpowiedzUsuńTo najgorsze uczucie, gdy ktoś, kto był całym twoim światem, nagle cie zostawia, a wszystko staje się koszmarem.
Hania straciła wszystko, straciła chłopaka, miłość, w końcu również odebrała sobie życie. Nawet nie wiem, jak spłętować tą historię.
Całuje ;-*
Matko kochana.
OdpowiedzUsuńNigdy łatwo nie czyta mi się tekstu tak smutnego. Mimo, że jest on napisany naprawdę perfekcyjnie. Nie wiemy jak wyglądało ich rozstanie, z jakich przyczyn nastąpiło, ale wiemy jak bardzo dziewczyna po nim cierpiała. To straszne w wyniku czegoś stracić człowieka, do którego podpasowaliśmy całe życie. Niestety takie rzeczy się zdarzają i nic na nie nie możemy poradzić.
Całuję! ♥
jak smutno,ale i tak kocham i będę czytała następne publikacje! <3
OdpowiedzUsuńp.s. przepraszam, że tak krótko,ale jestem daleko poza domem i mój telefon odmawia posłuszeństwa.
zaciekawiłaś mnie tym wpisem i na pewno będę tu wpadać częściej ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że tak krótko ;c
na prawdę dobra robota ! ;)
Piękny ten jednopart. Szkoda tylko, że tak smutny. Zawsze byłam zdania, że samobójstwo nie jest rozwiązaniem, ale może dzięki temu Andrzej coś zrozumie. Choć z drugiej strony Hania już na zawsze zostawiła go z ogromnym poczuciem winy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Daja? Co ty zrobilas?
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam fragment przedpremierowo nie sądziłam, ze tak to się zakończy.
Hania nie zasługiwała na takie cierpienie. Andrzej powinien być z nią i dla niej. Do samego końca.
Przez ciebie płaczę. :"(
o Jezu!!!
OdpowiedzUsuńwybacz, nie napiszę nic sensownego..
zwyczajnie - cudne! ale tragiczne :(
Jezu Chryste! Błagam, informuj mnie o nowych postach, bo piszesz genialnie! Cudowne. Nie powiem, lekko się wzruszyłam. Jesteś genialna :)
OdpowiedzUsuńProszę, informuj mnie tutaj :)
be-my-mystery.blogspot.com
Miłość to na tyle silne uczucie, że mimo tego iż potrafi uskrzydlać, chwilę potem potrafi zrzucić na dno.
OdpowiedzUsuńNaszym życiem niemal od początku rządzą przypadki, czasami to od nas zależy czy wpłyną pozytywnie na nasz żywot, a czasami nie mamy na nie wpływu.
Ja też nie wierzyłam jak Hania umierała. Przypadkiem jej życie sprowadziło ją do śmierci.
Ta niesamowicie smutna historia ma w sobie tyle prawdy, że nie jest się w stanie tak po prostu przejść obok niej obojętnie. Inauguracyjne opowiadanie bloga uważam za więcej niż udane.
Ściskam <3
Patrząc z perspektywy Hani, naszym życiem kierują same przypadki. Coś w tym może jest. Bardzo szkoda mi głównej bohaterki. Nie sądziłam, że będziesz w stanie ją uśmiercić, a jednak. Historia bardzo smutna, ale podoba mi się, lubię takie smutne klimaty :) Początek zaliczamy do jak najbardziej udanych :* no i oczywiście wszyscy czekamy na coś nowego. Obiecuję, że już wtedy będę na czas :)
OdpowiedzUsuńmały gówniarz.
OdpowiedzUsuńfoch.
nie odzywaj sie do mnie.
zabije cie
koniec
nawet nie proś, nie przepraszaj (ewentualnie dowiaduj się jutro)
komentuję z małym opóźnieniem, mam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
OdpowiedzUsuńAndrzej jakoś nie pasuje mi do roli tego złego, co nie znaczy, że taki mi się nie podoba, wręcz przeciwnie, uważam, że to świetnie do niego pasuje.
Chociaż lubię szczęśliwe zakończenia, dobrze, że ona umarła, dzięki temu ta historia jest dużo bardziej realistyczna i ociera się o perfekcję.
To nic, że jest nowy epizod, ale ja muszę najpierw skomentować Andżeja :p
OdpowiedzUsuńOstatnio mi coraz częściej podpada i za to, co zrobił Hance, mam prawo go nie lubić. Foch i już. (a nasze fochy są straszne :D)
Nie wiem jaki był powód rozstania, ale w tych krótkich historyjkach jest właśnie to fajne, że w jednej krótszej czy dłuższej notce zawarty jest opis kilku lat/miesięcy życia i jego konsekwencje.
Przeleciałam myślami wstecz, ile to razy owy "przypadek" rządził moim życiem. M.in. przypadkiem weszłam w pewną historię na blogspocie i stopniowo poznawałam Was, Ciebie <3
Smutno, ale i jak dla mnie zadowalająco.
Ściskam! :*
Ojej.... Daj mi chwilę.
OdpowiedzUsuńJednoparty uwielbiam. Kocham. Wejdę i przeczytam. Nie muszę kontrolować czy czytałam 13. rozdział podczas gdy na głównej jest już 17. Krótkie, szybkie, a i tak wywołuje ogromne emocje. Jak czytałam to miałam "gulę" w gardle, a pod koniec piekły mnie oczy.
To chyba najlepszy dowód, że to na górze jest bardziej niż dobre.
Mam nadzieje ze nie zgubię tego bloga i będę mogla zaglądać tu kiedy tylko mi się spodoba ;)
Całuję, W. :*
Są takie dni, kiedy ja również chciałabym zniknąć, przytłoczona życiem. Ale brakowałoby mi do tego odwagi. Hani jej nie zabrakło. Odważyła się, przyniosła sobie ukojenie. Odszedł ból, odeszło cierpienie, została tylko miłość.
OdpowiedzUsuńBo nie ma miłości bez cierpienia. ;)