sobota, 2 maja 2015

4. Zaopiekuj się mną - Bartek Kurek

Music.

                 Bartek nienawidził szpitali, tej zewsząd ogarniającej go bieli i zapachu, którego nawet nie potrafił sprecyzować, a nawet było coś do czego wstydził się przyznać – bał się zastrzyków. Zabawne - można by pomyśleć. Dorosły facet, wielki facet robi się blady na widok malutkiej strzykawki.
                Tego czerwcowego dnia, kiedy podążał do szpitala parkowymi uliczkami, bo dzień był zbyt piękny by poruszać się samochodem, nie spodziewał się jak wizyta na badaniach okresowych może zmienić jego życie.
                Bartek czekając na swoją kolej pobladł już do reszty, można powiedzieć, że jego twarz przybrała kolor szpitalnych ścian ale mimo to trzymał się twardo, taki facet jak on nie mógł się poddać.  
                - Cześć – usłyszał głos małej dziewczynki, która ciągnęła go za rękaw bluzy – Halo, słyszysz mnie tam do góry?
                Zaśmiał się.
                - Nie musisz krzyczeć, słyszę bardzo dobrze – uśmiechnąłeś się do małej  blondynki.
                - A to pan jest ten Bartek, no ten od Monte i siatkówki? - Spoglądała na Niego swoimi wielkimi oczami co jakiś czas mrugając. – No ten, no, wie Pan który…
                - Tak to ja – ukucnął przy niej.
                - W telewizorze wydaje się pan niższy, może dlatego, że nasz telewizor jest mały – podrapała się po głowie.
                - To pewnie dlatego, że w drużynie wszyscy są wysocy. – wzruszyła ramionami – A Ty jak masz na imię?
                - Kurek! – krzyknęła – Pan się Kurek nazywa. – zaśmiał się, znów dzięki niej.
                - Ale Ty wiesz jak się nazywam, a ja nie wiem jak Ty się nazywasz.
                - Mam na imię Hania, mam sześć lat, no prawie siedem – uśmiechnęła się do Niego pokazując swoje małe ząbki.
                - Więc Haniu, dlaczego chodzisz sama po korytarzu?
                - Bo od leżenia w łóżku boli mnie już tyłek, wiesz Pan jakie to męczące, nigdy nie sądziłam, że leżenie może mnie zmęczyć.
                - Haniu, pamiętasz jak mówiłam Ci, że masz nie pałętać się po korytarzach? – zza rogu wyszła zdenerwowana pielęgniarka. – Nie przeszkadzaj innym i wracaj do sali.
                - Pani Zosiu ale mi się tam tak strasznie nudzi.
                - Ale już maszeruj! – powiedziała stanowczo i mała ze spuszczoną głową odeszła, a na niego przyszła kolej do pobrania krwi. Dzięki dziewczynce i kilku minutach rozmowy z nią uśmiechał się.
                - Ale jest Pan blady – usłyszał wychodząc z gabinetu lekarza.
                - Miałaś być w swojej sali, prawda? – kiwnęła głową -  dlaczego wiec nie jesteś?
                - Bo tam jest nudno, takie dzieci jak ja nienawidzą nudy, nie wiesz Pan o tym?
                - Wiem, chodź odprowadzę cię – niechętnie złapała jego rękę i poszli razem. Bartek zgodził się chwilę z nią posiedzieć. Pograli w karty oraz inne gry planszowe, opowiedział jej trochę o siatkówce i  on nawet nie zauważył kiedy za oknem zaczęło się ściemniać. – Wiesz mała, chyba będę musiał się zbierać.
                - Już?

- Spójrz, jest już ciemno. Moja dziewczyna będzie się denerwować jak wróci do domu, a mnie tak nie będzie.
- Opowiedz mi coś o niej.
- Ma na imię Natalia, jest blondynką tak jak ty, jest bardzo ładna, mądra, uwielbia dzieci. Na pewno byś ją polubiła.
- Chciałabym ją poznać.
-  Następnym razem ją przyprowadzę.
- To znaczy, że jeszcze mnie odwiedzisz?
- Oczywiście. - Dziewczynka ucieszyła się tak bardzo, że z całych sił przytuliła się do Bartka, który poczuł się trochę nieswojo w zaistniałej sytuacji, ale po chwili odwzajemnił jej uścisk. - Teraz musisz iść spać, a ja jutro cię odwiedzę, jasne? - Pokiwała głową i wskoczyła pod kołdrę, a Bartek ubrał bluzę i opuścił szpital udając się w kierunku swojego mieszkania.
O swoim jakże dziwnym dniu i nowej znajomej opowiedział Natalii, która od razu wyraziła chęć na poznanie małej Hani. Jednego Bartek nie wiedział, dlaczego dziewczynka była sama w szpitalu i nic nie mówiła o wyjściu do domu, w prawdzie ani słowem nie wspomniała o domu czy swojej rodzinie.
Kolejnego dnia w szpitalnej sali małej Hani zjawił się Bartek wraz z Natalią i wielki misiem dla dziewczynki.  Mała bardzo się ucieszyła na ich widok i od razu przytuliła ich oboje.
- Nareszcie jesteście. Cieszę się, że Pani przyszła z Bartkiem - uśmiechnęła się do młodej kobiety, która usiadła przy swoim ukochanym koło szpitalnego łóżka Hani. Dziewczynka opowiadała im o tym jak bardzo się nudziła, kiedy mężczyzna poszedł do domu jak i rankiem gdy wyczekiwała na gości. Bartek dużo opowiadał jej o siatkówce i sezonie w kadrze jak i klubie. Obiecał jej, że kiedyś przyprowadzi kolegów z reprezentacji, a szczególnie Krzyśka Ignaczaka i Michała Winiarskiego do niej, bo słuchając jego kadrowych historii stwierdziła, ze muszę być strasznie zabawni i mili.
Cała trójka spędziła cudowny dzień razem w szpitalnej sali. Mała dziewczynka nie podejrzewała, że może jeszcze tak się świetnie bawić.
- Jak wyjdziesz ze szpitala to zabieram Cię na mecz. Oczywiście jeśli twoi rodzice wyrażą zgodę.
- Będziesz musiał zapytać Pani Kasi, bo moja mamusia nie żyje, a tatuś nigdy mnie nie chciał.
- Strasznie mi przykro - mężczyzna przytulił wyrazie posmutniałą dziewczynkę.
- Ale bardzo chętnie pójdę na mecz jak tylko mnie stąd wypiszą.
Bartek bardzo często odwiedzał Hanię nawet po jej opuszczeni szpitala w domu dziecka. Bardzo się z nią zżył tak ja i ona z nim. Kiedy dostawał na to pozwolenie zabierał ją na mecz czy na zwykły spacer do parku. Nie wiedział jak powiedzieć jej, że za kilka tygodni wylatuje do Włoch, do swojego klubu i nie będzie mógł jej odwiedzać przez kilka miesięcy. Nie tylko on polubił małą blondynkę, bo jego dziewczyna również, kiedy Kurek wyjeżdżał na zgrupowania czy mecze to ona zaglądała do dziewczynki.
Wraz z końcem wakacji zbliżały się siódme urodziny Hani. Natalia i Bartek uzyskali pozwolenie na zabranie do siebie. Wybrali się do wesołego miasteczka, a później udali się do mieszkania pary gdzie czekały na solenizantkę prezenty i tort.
- Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. - zrobiła dokładnie tak i udało jej się zgasić wszystkie siedem świeczek na raz.
- Powiesz mi czego sobie życzyłaś? - zapytał ciekawski Bartek.
- Nie wolno, bo się nie spełni - szybko zakazała jej Natalia. - Teraz prezenty.
Lalki, klocki i misie bardzo cieszyły dziewczynkę. Była bardzo smutna kiedy para musiała  odprowadzić ją do placówki dla dzieci.
- Panie Bartku, Pani Natalio chciałabym z wami porozmawiać - zawołała ich dyrektorka domu dziecka - zapraszam do swojego gabinetu.
- Oczywiście.
- Przyjdziesz do mnie jeszcze przed wyjściem?
- Oczywiście.
Para udała się za panią Katarzyną do jej gabinetu zupełnie nie mając pojęcia czego od nich chce.
- Chciałam się z państwem spotkać w sprawie Hani. Nie da się nie zauważyć, że mała bardzo się z państwem zżyła, a każdego spotkania wyczekuje z wielką niecierpliwością.
- My także bardzo ją polubiliśmy.
- Właśnie w tym rzecz, boję się, że to może zajść za daleko. Nie chcę żeby dziecko cierpiało kiedy państwo zmienia swoje plany życiowe i przestaną mieć czas na odwiedziny. - kobieta na chwilę się zatrzymała - dobrze, powiem prosto z mostu, czy zastanawiali się państwo nad adopcją Hani?
- Prawdę powiedziawszy, nie zastanawiałam się nad takim rozwiązaniem.
- Rozumiem, państwo są młodzi, praca pana Bartosza polega na licznych wyjazdach, jednak my musimy mieć na uwadze dobro dziecka. Myślę, że w tej sytuacji kiedy dziecko bardzo się zżyło z państwem adopcja nie byłaby trudna.
- Nie jestem pewna czy jesteśmy gotowi na takie zobowiązanie, Bartka więcej nie ma niż jest w domu w trakcie sezonu.
- Rozumiem, ale proszę mieć na uwadze dobro dziecka. Była już jedna rodzina, która chciała adoptować Hanię, ale z dnia na dzień zrezygnowali. Małą bardzo to odczuła. Nie chciałabym żeby znów to przechodziła.
- Obiecuję, że razem to przedyskutujemy.
Pożegnali się jeszcze z dziewczynką, która szykowała się już do spania i opuścili placówkę. Bartek przez całą drogę nie odezwał się słowem. Cały czas bił się z myślami. Nie chciał przyznawać się przed Natalią, że już jakiś czas temu zastanawiał się na adopcją Hani, ale bał się tego. Teraz jednak zrozumiał, że on niedługo wyjeżdża i nie może zostawić dziewczynki tutaj samej. Naprawdę chciał zabrać ją do siebie.
- Cały wieczór się nie odzywasz, coś się stało?
- Musimy porozmawiać. O Hani. - zawahał się chwilę - Chcę ją zaadoptować. Jak najszybciej.
- Bartek, takich decyzji nie można podejmować pod wpływem impulsu.
- Wiem skarbie, ale naprawdę tego chcę. Pokochałem tą małą dziewczynkę, spotkania z nią sprawiają mi masę radości.
- Ja także ją polubiłam ale nie sądzisz, ze jesteśmy na to za młodzi?
- Damy sobie radę, jestem tego pewien. Natalia, możemy dać tej dziewczynce nowe, lepsze życie.
- Z samego rana pójdziemy dowiedzieć się jak wygląda cała procedura.
- Czyli zgadzasz się? - Z uśmiechem pokiwała głową, a on złożył na jej ustach pocałunek.
Bartek zrezygnował z kolejnego sezonu w SerieA na rzecz gry w warszawskiej Politechnice i zajęcia się adopcją Hani. Dziewczynka bardzo się ucieszyła kiedy zakomunikowali jej o tym, że niedługo zamieszka z nimi i stworzą prawdziwą rodziną.
Para musiała przejść wszystkie kursy i szkolenia,a największą trudnością jaką spotkało na drodze do stworzenia rodziny dziewczynce był ich stan cywilny. Jednak data ślubu była już ustalona wiec otrzymali pozytywną opinię i sąd ustanowił ich prawnymi opiekunami małej Hani.
Nikt nie krył radości kiedy mała mogła się wprowadzić do ich mieszkania, a wręcz Bartek jak i Natalia wyczekiwali z niecierpliwością godziny o której mieli stawić się po dziewczynkę.
- Mamy dla ciebie niespodziankę.
- Jeszcze coś? - nie kryła swojej radości tego dnia.
Zaprowadzili ją do pokoju gościnnego, którego drzwi był zamknięte.
- Skoro jesteśmy już prawdziwą rodziną musisz mieć swój pokój w naszym wspólnym mieszkaniu.
- Urządziliście mi pokój?
- Sama zobacz. - Bartek otwarł przed nią drzwi i ukazał jej się pokój o jakim zawsze marzyła - pokój małej księżniczki.
- Nigdy nie sądziłam, że spełnią się wszystkie moje marzenia - objęła ich oboje. - Kocham was.
- My ciebie też - nikt nie krył łez wzruszenia.
Bartek nigdy nie sądził, że badania okresowe w szpitalu tak wywrócą jego życie i że będzie najszczęśliwszym mężczyzną na całym świecie.


Powoli wracam. Tak na stałe.
No tak miało być.
Lubię Hanię.
Rozdziały w tygodniu, a tymczasem lecimy sie bawić.
Bajo.